Uwielbiałam też słuchać opowieści babci o zdobywaniu truskawek (i innych produktów) w dziecięcych latach!
"Kiedy byłam mała inaczej niż dzisiaj wyglądał handel i sposób zaopatrywania się w różne towary i artykuły spożywcze. Sieć sklepów była niewielka. Sklepy prywatne były systematycznie likwidowane (nacjonalistyczna polityka państwa), istniały sklepy PSS zwane potocznie spółdzielniami. Mówiło się wtedy "Idę do spółdzielni", a nie do sklepu. My dzieci uważałyśmy to a normalne, bo z takim nazewnictwem stykałyśmy się cały czas. W tych spółdzielniach nie wszystko można było dostać. Wydaje mi się, że więcej rzeczy brakowało, niż było w sprzedaży. Niech świadczy o tym fakt, że rewelacją było pojawienie się cukru.
W związku z taką sytuacją w wiele produktów żywnościowych, takich jak nabiał, jajka, owoce, a nawet mięso, zaopatrywano się u gospodyń z pobliskich wsi, zwanych potocznie "babami", które przyjeżdżały do miasta w dni targowe, tj, we wtorki i piątki i udawały się na targowisko. Położenie naszego domu było uprzywilejowane (Babcia mieszkała wtedy na ulicy Kolejowej), bo komunikacja wtedy była bardziej powszechna pociągiem niż autobusem PKS. Ponieważ stacja kolejowa znajdowała się na końcu naszej ulicy, przeto wszystkie 'baby' musiały przechodzić koło naszego domu. Dom ten był duży, piętrowy z okazałą bramą, właściwie stanowił zespół budynków. Był jednym z nielicznych tego typu na ulicy Kolejowej. Słusznie więc 'baby' wchodziły na podwórze sądząc, że dużo towaru uda im się sprzedać w jednym miejscu. Miały rację, bo niektóre z pustymi koszami wracały z powrotem do pociągu.(...) W okresie truskawek "baby" przynosiły ich pełne kosze. Nie były to łubianki (te pojawiły się później), lecz zwykłe, wielkie, okrągłe kosze od kartofli. Truskawki były bardzo świeże, dorodne i mocno pachnące. Ponieważ nie zawsze była w pobliżu waga, "baby" sprzedawały truskawki mierząc je kubkami emaliowanymi, litrowymi. Taki litrowy kubek moja babcia (a moja prapra babcia ;)) nazywała kwartą. Były jeszcze tzw. półkwartówki, czyli kubki półlitrowe, ale służyły do mierzenia mniejszych owoców, jagód lub poziomek. Mama zawsze kupowała truskawki, a ja potem jadłam je z cukrem i śmietaną."
*cytat pochodzi z zapisków mojej Babci dotyczących owoców
Ja swój sezon truskawkowy (trochę przed urodzinami) rozpoczęłam od pierogów z truskawkami z idealnie pasującym maślanym ciastem. Na tort truskawkowy przyjdzie jeszcze pora!
SKŁADNIKI:
(na ok. 40 pierogów)
- 300 g mąki pszennej
- 250 ml gorącej wody
- 30 g masła
- szczypta soli
- truskawki
- śmietana i cukier do podania
Mąkę przesiać do miski, dodać szczyptę soli i wymieszać. Do gorącej wody włożyć masło i dokładnie wymieszać, aż do rozpuszczenia masła. Wodę przelać do mąki i dokładnie wymieszać za pomocą łyżki. Następnie zagnieść gładkie ciasto (przez ok. 5 minut), w razie konieczności podsypując mąką. Ciasto przełożyć do miski (ja zagniatam je w misce) i odstawić na 30 minut, przykryte ściereczką.
Truskawki umyć, oderwać listki i ewentualnie przebrać. Najlepiej sprawdzają się te średnie truskawki, wystarczy wówczas włożyć po jednej do każdego pieroga.
Ciasto przełożyć na blat (lub stolnicę) posypany mąką, chwilę pougniatać i podzielić na 4 części. Każdą rozwałkować na ok. 2-3 mm. Za pomocą szklanki z ostrym brzegiem wycinać kółka, na środek każdego układać truskawkę i zlepiać boki. Gotowe pierogi odkładać na deskę wysypaną mąką i przykrywać, żeby nie schły.
W dużym garnku zagotować wodę, pierogi gotować partiami, ok. 2-3 minut od zagotowania. Wykładać za pomocą łyżki cedzakowej na talerze, do wystudzenia.
Podawać ze słodką śmietanką!
Smacznego!
źródło przepisu: tu
Plan na sobotę : pierogi z truskawkami <3
OdpowiedzUsuńI obowiązkowo daj znać jak poszło :) ale będzie u Was pysznie!! Pozdrawiam!
Usuńpyszności! już się nie mogę doczekać kiedy dojrzeją na mojej grządce;) i też pierwsze co to będą pierogi!! tym czasem polecam ciasto z truskawkowym musem i śmietanowym kremem,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhttp://gotujenacodzien.blogspot.com/2014/03/ciasto-cuszima-siostry-anastazji.html
Bardzo dziękuję za przepis! Wygląda przepysznie i na pewno się na nie skuszę ;))
UsuńTo był prawdziwy facet, ten Twój pradziadek :D
OdpowiedzUsuńOoo zdecydowanie tak ;) i jeszcze można było na niego liczyć ;) Ściskam!
UsuńPyszne pierożki okraszone nutą wspomnień :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak ;)
UsuńCudne pierożki
OdpowiedzUsuńZa takie pierogi dałabym się pokroić :)
OdpowiedzUsuń